Będąc na jakimkolwiek wydarzeniu, reprezentując swoją firmę musisz być: zajebiście sztywny i udawać kogoś kim tak naprawdę nie jesteś “aby pokazać się z jak najlepszej strony” czy też być sobą a jak kochasz wyrywać kobiety na parkiecie to to robisz?
No dobra, z wyrywaniem kobiet to może przesadziłem jednak tańcząc samemu na parkiecie z aparatem w rękach jest jak najbardziej dozwolone. Dozwolony jest również taniec z Panią Młodą! A jak jednak nie jest to jestem za tym aby to zalegalizować.
Moja firma w tym roku będzie świętować drugi rok istnienia. Tak wiem, na roczek nic nie zrobiłem. Chyba trochę żałuję bo to wszystko się kurde rozkręca. Oprócz moich głupich, wewnętrznych pomysłów jest naprawdę zajebiście. Przynajmniej mam taką nadzieję. Tworząc bloga na stronie fotograficznej oraz tworząc podcasty chciałbym odpowiedzieć na Twoje pytanie odnośnie branży weselnej. Oczywiście odpowiem na tyle na ile będę mógł. Czy jesteś fotografem, czy osobą która szuka fotografa czy też kimś kto trafił tu przypadkowo … mam Ci coś do przekazania, w swoich słowach skierowane prosto ze swojego nieprzeciętnego umysłu. Więc pytaj. Bo kto pyta ten nie błądzi.
Już kiedyś to pisałem ale powtórzyć nie zaszkodzi. Fotografią interesuję się od klas licealnych. Od początku wiedziałem, że fotografować będę ludzi. Po jakimś czasie trafiłem do Elwiry Litry, która pokazała mi pierwsze wesela. No i było bum! Zabij mnie a nie przypomnę sobie. Nie pamiętam naszego pierwszego wesela. To znaczy wesela, na którym byłem po raz pierwszy. W głowie mam jedynie wyjazd do Szczecina a później powrót do Chojny. W tym pierwszym mieście były przygotowania, w tym drugim sala weselna. Ok 60 kilometrów podróży między jednym a drugim miastem. A jakie było takie moje “moje” pierwsze wesele? Jeśli się nie mylę to międzynarodowe: Ania i Ariano. Trochę po znajomości ale od czegoś trzeba zacząć.
Na weselach zacząłem pokazywać się jakbym to ja był gościem. Byłem pod krawatem. Niekiedy poluzowany a guzik pod szyją odpięty jednak dziś widzę, że ten styl był taki sobie. Teraz pokazuję się, przede wszystkim, na czarno: czarna koszula, czarne spodnie czarne buty. Bardzo rzadko jestem ubrany w inne ciuchy, w coś jaśniejszego. Jak jestem to oznacza tylko jedno – nie zdążyłem wyprać lub prasować mi się nie chciało.
Strój się zmieniał to i myślenie się zmieniało. Z czasem do wesel zacząłem podchodzić nieco inaczej. Wiadomo, było zachowanie powagi i odpowiednich “wytycznych” tak aby siary nie narobić jednak jestem sobą. Podczas mszy świętej uśmiecham się do ludzi w ławkach aby oni do aparatu się uśmiechnęli … okej, ten punkt nie jest solidnym argumentem w tym temacie. Bo przecież to ja o tańcach z Panią Młoda miałem pisać.
Od pewnego czasu dostrzegam, że fotograf to nie “maszyna do pstrykania” zdjęć. To przede wszystkim człowiek, który na tych zdjęciach prócz wspomnień ładuje również uczucia. Ale nie tylko uczucia osób fotografowanych ale i też swoje. Przecież to swoją duszą patrzę przez wizjer i naciskam spust migawki gdy mi moje wewnętrzne “ja” powie “teraz”. Również moje wewnętrzne “ja” się rozkleja i potrafię się popłakać podczas uroczystości ślubnych albo potrafię zaśpiewać sobie w głowię dawno zapomniany hit muzyczny i zatańczyć … w kościele. Ale to tak skromnie. Kiedyś nie do pomyślenia. Dziś, norma. Tak jak i taniec z Panią Młodą.
Zatem, czy wypada? Kurwa, jasne że wypada. Jeżeli lubisz tańczyć to jak najbardziej! Ja do tego zdania dochodziłem długo. Zaczynałem od balu gimnazjalnego, swojej siostry. Konkret, bo poszedłem tam jako fotograf pomocniczy. Później dostałem realizację na kolejny bal. Ale tym razem jako główny fotograf. Tam też zatańczyłem. A nawet zagrałem bo moi znajomi prowadzili imprezę. Do pomocy przy zdjęciach zabrałem kolegę, który de facto śpiewał w naszym zespole. Teraz sobie wyobraź: ja na perkusji, on na wokalu i reszta zespołu. To było coś! No ale wesele to wesele. Inna ranga. Co powie para młoda? Fotograf zamiast robić zdjęcia to tańczy? Co powie ciocia, wujek? Co powiedzą rodzice pary młodej? Powiedzą jedno: wybraliście zajebistego fotografa. Wiem, że skromne to nie było aczkolwiek rozluźnienie atmosfery i pokazanie się z drugiej strony, że też potrafię się bawić jest zajebistym przełamaniem bariery “wstydzę się uśmiechać do Pana”.
Od kiedy tylko prowadzę swoją firmę, gdy tylko mogę to tańczę. Czy to sam z aparatem na parkiecie czy to z Panią Młodą. Zdarzyło mi się również, że zatańczyłem z mamą Pani Młodej. Jak do tego doszło? Świetnie poznaliśmy się podczas przygotowań. Pożartowaliśmy i tak od słowa do słowa obiecałem, że z zatańczę z Pani Mamą. Obietnic dotrzymuję.
Oprócz vlogów zdecydowałem, że na moim kanale na YouTubie będą pojawiać się również moje tańce. Zupełnie inaczej się pracuje, gdy Ty również bierzesz czynny udział w tym co się dzieje. Jesteś bliżej ludzi, bliżej tego wydarzenia. Gdy pracowałem w portalu chojna24.pl, robiąc materiały wideo również brałem udział w tym o czym aktualnie mówię. No przynajmniej starałem się. Możesz mi powiedzieć, że to dwie różne rzeczy ale ja Ci powiem że w obu przypadkach możesz świetnie się bawić, relacjonując wydarzenie. Chociaż nie lubię słów “jadę relacjonować wesele”; “jadę dokumentować ślub”. Zdecydowanie lepiej brzmi “jadę tworzyć wspomnienia”.
Co powie para młoda, gdy porwiesz młodą do tańca? Odpowiedź już poznałeś. Wiedzą z kim będą mieć do czynienia. Nasze spotkanie przy kawie często trwa dwie godziny. Opowiadam im wszystko, to jak jestem ubrany czy też to jak pracuję. A co za tym idzie, mówię że pewnie porwę młodą na parkiet. Co jeśli nie chce? Nie wiem, nie trafiła mi się taka która by nie chciała.
Jednak nie tylko pary młodej staram się być blisko. W grę wchodzą również goście. Jak z nimi złapać kontakt? Jeżeli palisz to w gruncie rzeczy jest to najlepszy sposób. Albo jeden z. Wyjście na fajkę to zawsze idealny czas do pogadania i poznania się. Uwierz mi ale w ten sposób załapałem kilka nowych ciekawych kontaktów i zostawiłem kilka wizytówek. No gdy nie palisz to idź się przewietrzyć. Też pewnie coś ugrasz. Ale nie bój się rozmawiać. Im bardziej otwarty fotograf tym lepiej. Zamknięta w sobie osoba nie poczuje “tych samych fal”.
Kolejną genialną opcją jest siedzenie z gośćmi. Gdy podczas wesela masz miejsce obok zespołu, podejdź do rodziny. Pouśmiechaj się z aparatem i rób foty. Podgadaj, pożartuj, popytaj. Pierwszy krok zrobiony. Drugi przyjdzie pewnie sam. Bo dłuższy czas spędzamy na parkiecie czy mijając się na sali. Czyli gadka przez cały wieczór kleić się będzie.
Podsumowując: taniec z Panią Młodą ma sens i jest dobrą decyzją. Mógłbym rzec, że nawet i zajebistą. Chyba, nie potrafisz tańczyć. Wtedy nie ryzykuj.
https://www.youtube.com/watch?v=fHldS9OaNoM
https://www.youtube.com/watch?v=CiPdJxfUPJg