Co uatrakcyjnia zdjęcia?

Pytanie z pozoru proste, bo możesz stwierdzić, że w sumie to „ładna kobieta” uatrakcyjni nam zdjęcie. Ba! Nawet i całą sesję. A zastanawiałeś się, co byłoby gdybyś nie miał ładnej kobiety? Widzisz, teraz pewnie nie wiesz co powiedzieć. Jeżeli jesteś kobietą, to pewnie mnie wyklinasz mówiąc, że „wszystkie kobiety są ładne”. Racja, nie zaprzeczę. Ale nie o tym dziś będziemy rozmyślać.

Z pewnością wielu facetów myśli o jednym: zdjęcie atrakcyjne to to, na którym modelka jest naga. No albo pół naga. Tam, gdzie ma sweter, no to już nie bardzo. Chyba, że sweter jest naciągnięty, a wzrok mówi „mogę być Twoja”. Nie chciałbym jednak o tym dziś pisać. Sesje sensualne i ukazanie kobiecość w sposób „kurczę, czegoś mi tu brakuje” zostawię na inny wpis. Serio, to jest tego warte. Tym bardziej, że często mogłem usłyszeć “zostałeś fotografem aby móc rozbierać dziewczyny”. Gdyby faktycznie tak było, nie byłoby mnie tu gdzie jestem teraz. Nie jeździł bym po weselach czerpiąc z tego ogromnej radości, że mogę uczestniczyć w tak ważnych chwilach. Byłbym fotografem modowym. Jednak “nigdy nie mów nigdy”. Może niejednokrotnie sprawdzi się w moim życiu i taki scenariusz, nie twierdzę, że to się nie stanie.

Jestem głównie fotografem weselnym. Dlatego w pierwszej kolejności skupimy się na tym. Wiedz, że podczas sesji ślubnej nie rozbiorę pani młodej. Więc ten „punkt atrakcyjności” u niektórych jest na start usunięty. Sesja ślubna to przede wszystkim dominacja uczuć dwojga ludzi, którzy się naprawdę mocno kochają. Nie musimy wcale dodawać przeróżnych dziwnych rzeczy, takich jak: race dymne, bukiet kwiatów, samochody… 

Wy sami

Niestety, ale często o tym zapominamy. Najważniejszym „elementem” jesteście Wy. To Wy uatrakcyjniacie zdjęcia, to Wy tworzycie galerię a co za tym idzie: historię. A zdjęcie to nic innego, jak zapis tej historii, który jest nie do powtórzenia. Tym samym, cały wpis mogę podzielić na kilka punktów. Pierwszy, najważniejszy to ten, o którym już wspomniałem. W końcu, czym by było zdjęcie pięknego terenu, ale bez pary młodej? Być może fajną tapetą na pulpit. I to wszystko, brakowało bym tam miłości. 

Często podróżując, zauważam mnóstwo ciekawych terenów do fotografowania. Niektórzy mogliby się zatrzymać i spędzić tam godziny, aby tylko ustrzelić dobry moment zajścia słońca. To są fotografowie, którzy specjalizują się w tworzeniu fotografii krajobrazów. Ja w tych miejscach postawiłbym parę młodą. Albo jakąkolwiek parę tak, aby tylko w kadrze pojawił się ktoś kto „kocha”.

No dobra, pierwszy punkt za nami. Przechodzimy teraz dalej, czyli do miejsca. Faktycznie, możemy wykonać sesję zdjęciową gdzieś w ogrodzie wśród rozpadającej się stodoły i innych fajnych rzeczy (swoją drogą kocham taki klimat) i będzie zajebiście, jednak pamiętaj, że ten ogród może nam nie dać tak wielkiego „WOW”, jak sesja wykonana w górach lub gdzieś zza granicą. Tu działa poniekąd psychologia: to co widzimy na co dzień, staje się dla nas nudne. To czego nie mamy, jest zdecydowanie bardziej atrakcyjne. Dlatego też wiele par młodych decyduje się na wszelkie wyjazdy, czy to do Włoch, Norwegii, Hiszpanii czy Grecji. To nie jest tak, że większość z nas nie ma co z pieniędzmi robić. Wydaje mi się, że coraz więcej świeżo upieczonych małżonków zdaje sobie sprawę, że sesja zdjęciowa to jedna z najważniejszych pamiątek ich wielkiego dnia. A skoro tak jest, to trzeba ją wykonać w miejscu, które zapamiętamy na długo a nawet i do końca życia. To miejsce, będzie wyjątkowe i przede wszystkim będzie zajebiście wyglądało. 

 

Spójrz na przykład poniżej. Widzisz zakochaną parę. Idą w moim kierunku i nawet nie jestem w stu procentach pewny, czy wiedzieli że wtedy robiłem im zdjęcie. Chodzi o to, że nie potrzebujemy balonów, mnóstwa dodatkowych kwiatów czy specjalnie zaplanowanych minut. Tu w grę wchodzi naturalizm. Na pierwszym miejscu są Wasze uczucia i uśmiechy. Czyli to, o czym pisałem na początku. Dalej jest miejsce, w tym wypadku Rugia. Jak możesz zapewne zauważyć, dało się połączyć te dwa punkty i wyszła nam niepowtarzalna pamiątka, niepowtarzalny moment. Widzisz parę młodą, która kroczy w moją stronę. Widzisz radość i ogromną dawkę miłości. Teraz, przeniesiemy się do lasu. Wyobraź sobie ich w tej samej pozycji aczkolwiek w lesie. Masz to? No dobra, a teraz do Nowego Jorku. W tle Brooklyn Bridge. Wyobraziłeś sobie. Pamiętaj, Dominika i Dawid muszą pozostać w tej samej pozycji. Czyli po prostu idą w naszym kierunku. 

 

Przez krótką chwilę mieliśmy okazję być w trzech miejscach. Jak sam pewnie zauważyłeś, każde miejsce miało swój niepowtarzalny klimat. Młodzi pozostali wszędzie sobą. W każdej wyobrażonej przez nas sytuacji były zachowane te same emocje. Jednak zmiana miejsca powodowała zmianę atrakcyjności zdjęcia: dla niektórych bardziej przemówił Nowy Jork a dla innych Rugia. Jednak, gdybyśmy mieli zdjęcia tylko przestrzeni, o których wspomniałem… no właśnie, czegoś nam by tu brakowało. Zdjęcia byłyby ładne, ale puste.

Branżę fotograficzną traktuję, jak jedną wielką rodzinę. Nawzajem się wspieramy i doradzamy sobie, a w trudnych momentach pomagamy sobie. I to jest normalne, dlatego też nie dziw się gdy na mojej stronie zaczną pokazywać się inni fotografowie. Również działający w branży ślubnej. W ostatnim wpisie był to Jacek Siwko (Niezłe Aparaty), który odpowiedział na pytanie czy jest coś takiego, co przeszkadza mu w pracy? Tym razem chciałbym dodać trochę kobiecości w publikowanych wpisach, bo zdaję sobie sprawę że tego może brakować.

Natalia Sobota (FotoSobotka) to kobieta, którą poznałem jakoś w 2018 roku na jednej ze studniówek w Policach. Wtedy fotograficznie raczkowałem, zatem zapytanie czy podejmę się wyzwania robienia zdjęć wprawiło mnie w zachwyt i w dumę, że „jestem kimś”. Szybko jednak zdałem sobie sprawę, że fotografowie, którzy tam dotarli byli o niebo lepsi. Czułem się niczym Pep Guardiola podczas pamiętliwego meczu Bayernu Munchen z VfL Wolsburgiem, gdy Robert Lewandowski w dziewięć minut strzela pięć bramek. Po prostu wiedziałem, że ten poziom jest jeszcze nie mój, ale cieszyłem się mogąc robić to, w czym się zakochiwałem.

No dobra, kim jest Natalia? Jak sama pisze na swojej stronie, jest świeżo upieczoną małżonką. Zawsze uśmiechniętą. Uwielbia naturalność, prawdziwe emocje oraz spontaniczność.

Co uatrakcyjnia zdjęcia? Myślę, że tych jest wiele. Mogą to być bogate stylizacje, przepiękne lokalizacje lub wszelakie „przeszkadzajki”. Teraz możemy stworzyć przeróżne efekty bez użycia Photoshopa, np. używając pryzmatu, rurki miedzianej czy nawet telefonu dzięki, któremu możemy uzyskać efekt odbicia lustrzanego. Do tego wszystkiego idealnym dopełnieniem jest światło, a najlepiej słynna złota godzina.

Kolejnym etapem, gdy zdjęcie zostało już zrobione i czeka tylko na moment, aż zostanie zrzucone z puszki na komputer jest postprodukcja.
Obróbka to nieodzowna część pracy fotografa. Tak naprawdę to ona buduje nasz styl i nadaje zdjęciom charakter. Spędzamy tysiące godzin przy komputerze, by dobrać idealne kolory. Uważam, że gotowy produkt jest właśnie wtedy, gdy jest on dopieszczony kolorystycznie. To w pełni uatrakcyjnia zdjęcia i daje nam finalny efekt.

O postprodukcji mogłabym pisać naprawdę wiele, ale myślę, że najlepiej pokaże to poprzez zestawienie „przed i po” kilku moich prac.

I mógłbym uznać to za kolejny punkt naszego dzisiejszego wpisu. W końcu to właśnie obróbka nas wyróżnia, dzięki niej stajemy się zupełnie inni. W sensie, każdy fotograf „zrobi to inaczej”. Zapewne wraz z obróbką idą odpowiednie kadry, które pozwalają tylko cieszyć później oko. No i przede wszystkim nasze serca.

Odnalezienie swojego stylu (przez fotografów) zajmuje niekiedy lata. Próbujemy wszystkiego, każdy suwak z dnia na dzień przesuwany jest w inną stronę. Oczywiście pracując na tym samym zdjęciu… lub podobnym. Kombinujemy i szukamy odpowiedzi na pytanie: co mi się tak naprawdę podoba. Czy są to jasne fotografie, czy jednak te ciemniejsze, które mają w sobie tajemniczość a zarazem radość. Idę w róż czy w brąz? Mogę się założyć, że mając jakiekolwiek zdjęcie z sesji, Natalia oddałaby zupełnie coś innego niż ja. Obrobiłaby po prostu w swoim stylu. A ja w swoim.

Jak możesz zauważyć, wszystkie te punkty łączą się w całość. Dlatego też podtytuł nie jest przypadkowy. To „Wy sami” uatrakcyjniacie zdjęcia: uśmiechem, wyborem miejsca czy różnych dodatków które znajdą się na fotografii.

Ona

Jak sprawa wygląda, gdy przed obiektywem stoi tylko jedna osoba? Ciężko już tu walczyć o jakiekolwiek pocałunki, przytulasy i pisanie sobie listów, a później ze łzami w oczach odczytywanie go. Patrząc tak na to widzimy, że mamy tu zdecydowanie mniejsze pole do popisu. No bo jak zrobić piękną historię, mając tylko do dyspozycji jedną dziewczynę? Przypominam! Nie rozbieramy jej, bo nie o to tu chodzi.

Wszystko, o czym wspomnieliśmy z Natalią wcześniej, również wpisuje się w ten schemat. Tu również, wszystkie te punkty pozwalają uatrakcyjnić zdjęcia. Uśmiech, delikatność, radość, taniec, pole, las i obróbka. Nieraz do ogromnego szczęścia potrzebujemy naprawdę bardzo mało. Nieraz w takich chwilach wystarczy wyjść z domu, aby uchwycić piękno, aby ukazać piękną dziewczynę i jej radość.

Ostatnim i również bardzo znaczącym punktem jest światło. Coś czego nieraz nie dostrzegamy, a jak to robimy, to tylko w zapisanych wcześniej punktach z życia fotografa: zachód słońca albo wschód słońca – wtedy powinno być zajebiście. 

Jak już wiesz, zdecydowałem się odejść od lamp błyskowych, zatem na salach weselnych światło jest dla mnie czymś ważnym, czymś tak ważnym, jak dla Ciebie dobra zabawa podczas tego samego wydarzenia. To ono pomaga stworzyć mi na fotografii odpowiedni klimat. Jednak czytanie non stop o tym samym z pewnością Cię nudzi, dlatego nie będę tego kontynuować. 

Staram się nie korzystać z niego w prosty sposób. Chciałbym, aby również i ono odgrywało znaczącą rolę w fotografii, nie tylko jako oświetlenie planu na którym się znajdujemy. Spójrz na poniższe fotografie. Jedna z nich przedstawia scenę z przygotowań Pani Młodej do ślubu, natomiast drugie zdjęcie to rodzinne spędzanie czasu. W obu przypadkach ważną rolę odgrywa światło. Po lewej stronie widzimy, jak buty są oświetlone poprzez słońce wpadające przez okno, co pomaga nam skupić się wówczas bardziej na tej części na której chciałem. Patrząc na prawo dostrzegamy “przepalone” okno. Mało tego, dzięki temu, że obiektyw jest brudny, mogłem pozwolić sobie aby kontury nie były zbyt ostre, aby światło dawało ciekawą poświatę. 

Na koniec połączmy to jeszcze raz, jednak tym razem w innej scenerii. Jest para młoda, są emocje (skupienie i powaga), jest dobra sceneria, jest dobra gra światłem no i jest obróbka. Można to nazwać analizą zdjęcia ślubnego. Dzięki temu wiemy, co tak naprawdę uatrakcyjnia foty, już nie tylko te w terenie, ale również w pomieszczeniach. Chociaż spokojnie temat mógłby być dalej kontynuowany. Wam przestałoby się chcieć to czytać, a ja straciłbym niepotrzebnie wenę na tworzenie dalszych treści.