Fotografia analogowa nie jest bezsensownym pstrykaniem i wypełnianiem karty pamięci. To myślenie nad każdą z 36 klatek. To być “tu i teraz”.
W ten oto sposób, moja miłość do historii fotografii – nie tylko teoretycznej ale i praktycznej – staje się coraz silniejsza.
Fotografia, którą obecnie widzisz to portret mojej żony. Wykonany tuż po zachodnie słońca. Pierwsza fotografia, z której jestem dumny. Która otwiera malutką galerię z dwóch sesji zdjęciowych.
Adriana & Maciej
Mój drogi czytelniku, ich historię już miałeś okazję poznać. Jeśli tego jednak nie zrobiłeś – zapraszam do poświęcenia kilku a nawet kilkunastu minut (Niesamowicie piękna historia ślubu humanistycznego).
Podczas sesji ślubnej – wykonanej w mojej rodzimej wiosce – użyłem aparatu Nikon EM oraz czarno białej kliszy.
Mariola & Miłosz
Para z którą znam się od kilku lat, przyjechała do nas na Sylwestra. Oprócz świetnie spędzonego czasu przy grach planszowych, mieliśmy okazję wykonać kilka fotografii Zenitem 11. Tu jednak miałem okazję założyć kliszę kolorową.
Zobacz dwie nasze sesje zdjęciowe: Karpacz & Hallstatt
W przyszłości chciałbym, aby fotografia analogowa stała się moją codziennością. Czymś, po co sięgając nie będę zastanawiać się czy faktycznie warto. A gdy nacisnę spust migawki – czy dana fotografia będzie odpowiednio ostra oraz naświetlona.
Planuję również ciemnię. Pierwszym krokiem będzie chemiczne wywoływanie negatywów. Trzymaj kciuki!