Jak daleko możemy Cię wywieźć na zdjęcia?

Wszędzie. I w tym momencie mógłbym skończyć swój wpis jednak pozwolisz że wypełnię Ci trochę czasu. Zrób sobie zatem kakao, odpal sympatyczną nutę w stylu boho w tle i pozwól sobie na małą podróż.

Kocham podróżować. Kocham zwiedzać. Taką pasją zarazili mnie moi rodzice, którzy zabierali mnie i moją siostrę na wakacje. Co roku jeździliśmy w nowe miejsca. Jeden rok poświęcaliśmy na podróż na południe Polski, drugi rok natomiast spędzaliśmy na północy. I tak na zmianę. Po kilku latach i po opuszczeniu domu rodzinnego zdałem sobie sprawę, że najbardziej podobają mi się góry. To tam, mógłbym spędzać coroczne wakacje lub wolne weekendy.

Połączenie fotografowania wraz z podróżami jest zajebistym pomysłem na życie. Przynajmniej dla mnie. Dlatego też nie mam ograniczeń co do wyjazdów bądź wylotów. W końcu są takie miejsca, w które dostać się autem a nie samolotem jest chyba głupim pomysłem.

Rozmowy z parami młodymi często trwają około dwóch godzin. Jest to czas nie tylko na zapoznanie się z umową ale przede wszystkim na poznanie się. Zawsze zadaję pytania “jak się poznaliście?”,  “gdzie się zaręczyliście i jak ten dzień wyglądał?”, “jakie jest Wasze ulubione miejsce?”. To pozwala mi podsunąć pomysł na jakikolwiek wyjazd. W końcu sesja zdjęciowa ślubna to jeden z najważniejszych elementów tego wielkiego dnia. Zostajemy sami, bez gonitwy i bez zastanawiania się “czy wszystko jest w porządku”, “czy goście się dobrze bawią”. Podczas sesji uruchamia się spokój i ogromne uczucie dwojga ludzi. Para młoda jest rozluźniona, uśmiechnięta no i wkracza w “swój świat”. Wiadomo, w dniu ślubu są emocje, których się nie powtórzy. Dodatkowo “to jest ta chwila, ten dzień”. Moim zdaniem, podczas sesji ślubnej również możemy stworzyć ten niepowtarzalny klimat.

Miejsce powinno być wyjątkowo. Nie dla mnie a dla pary. Zaręczyny były w Krakowie? Pakujemy się i jedziemy tam. Kochasz film “Mamma Mia”? Rezerwujemy bilety na samolot i lecimy. Chcesz coś blisko? Z pewnością też coś ciekawego znajdziemy.

Pisząc ten post jestem podczas przygotowań do swojej największej podróży życia. Wylatuję bowiem do Stanów Zjednoczonych a konkretnie do San Francisco. Tam czekają na mnie wspaniali ludzie, którzy postanowili mi zaufać. Czy to będzie sesja ślubna w białej sukni czy też w stylu boho podczas której Pani Młoda suknię będzie miała czarną jest kwestią drugorzędną. Najważniejsze jest ukazanie ich miłości. W stylu w którym czują się najlepiej.

Nie mam ograniczenia co do miejsca. Miałem przyjemność fotografować w Norwegii (Bergen), w Niemczech (m.in. Penkun, Rugia) no i przede wszystkim w Polsce (m.in. Karpacz, Warszawa, Gdańsk). Fotografia, podróż no i młodzi czyli “miłość”. Teraz już wiesz, że z tym mogę wybrać się i na drugi koniec świata aby pokazać to jak bardzo się ludzie kochają. Spędzić z nimi wspaniały czas. Po prostu być tam, gdzie nikogo innego nie ma. Gdzie możemy być tylko sami.